Zacznijmy od szerokiej, nie do końca psychologicznej perspektywy. Myślę jednak, że ma ona spory wpływ na to, jak rozumiemy – i budujemy – naszą siłę. Patriarchalny porządek świata panował przez wieki i dopiero ostatnie stulecie przyniosło kobietom równouprawnienie, a więc możliwość głosowania, dostęp do edukacji i do rynku pracy, możliwość decydowania o sobie i swoim ciele (chociaż, niestety, w niektórych obszarach nadal sporo jest do zrobienia, a w ostatnich latach nastąpił pod wieloma względami niespodziewany regres, jeśli chodzi o traktowanie kobiet). Czemu o tym piszę na blogu poświęconym psychologii?
Bo przez cały ten czas – do dziś – przyzwyczaiłyśmy się, że o wiele rzeczy musimy walczyć i że bycie silną kobietą oznacza bycie niewzruszoną, prącą do przodu, dającą sobie ze wszystkim radę. A skoro tak jest, to jak w tej sytuacji prosić o pomoc? Od razu czai się z tyłu głowy oceniająca myśl: „nie bądź słaba”, „to porażka”. I wtedy, niepostrzeżenie, bycie silną zamienia się w bycie siłaczką.
Silna kobieta (silny człowiek, bo to dotyczy każdego) to osoba, która:
- Zdaje sobie sprawę ze swoich zalet i wad
- Potrafi korzystać z zasobów, które ma (wiedza, umiejętności, pieniądze, wsparcie bliskich i znajomych, rozwiązania systemowe) i budować te, których jej jeszcze brakuje
- Wie, gdzie szukać rozwiązań czy odpowiedzi, gdy czegoś nie potrafi, nie wie
- Sięga po pomoc, gdy jej potrzebuje i nie traktuje tego jako przegraną
- Podejmuje samodzielne, niezależne decyzje dotyczące swojego życia (i osób, za które odpowiada, np. dzieci)
- Wystarczająco dobrze radzi sobie ze stresem, napięciem, niepokojem, niepewnością
- Wystarczająco dobrze radzi sobie ze swoimi emocjami, czyli potrafi je zauważyć, nazwać, swobodnie przeżywać, wyrażać (lub nie) odpowiednio do sytuacji
- Traktuje siebie z czułością, wyrozumiałością, szacunkiem – jak najlepszą przyjaciółkę czy najlepszego przyjaciela
- Potrafi zachować dyscyplinę w ważnych dla niej sprawach, jednak nie stosuje jej jako kary czy opresji wobec siebie
- Jest asertywna, jasno komunikuje swoje granice i potrzeby
Kiedy z silnej kobiety stajesz się siłaczką?
Gdy działasz ponad swoje siły, systematycznie zaniedbujesz swoje potrzeby (dla pracy, rodziny czy idei) i z większością wyzwań jesteś sama – nawet jeśli otaczają Cię ludzie. Siłaczki na propozycje pomocy odpowiadają z uśmiechem „dziękuję, nie trzeba!”. Zawsze dbają o innych bardziej niż o siebie, są lubiane, podziwiane, szanowane i często – wykorzystywane. Dlaczego? Bo nie potrafią odmówić innym. Dzieje się tak z różnych powodów: chcą być przez wszystkich lubiane, mają głęboko zakorzeniony nawyk pomagania innym (lub robienia za innych), boją się odrzucenia lub mają poczucie, że jeśli nie są przydatne czy pomocne – zostaną odrzucone.
Siłaczki są często bardzo silnymi kobietami, z tym, że ich siła obraca się często przeciw nim samym… i bardzo je osłabia. Bo siłaczka nie może być wystarczająco dobra – musi być perfekcyjna. Nie może prosić o pomoc – jej samodzielność wiąże się nierozerwalnie z samotnością. Nie wie, jak to jest być dla siebie najlepszą przyjaciółką, czułą, wyrozumiałą i łagodną – zna tylko wysokie wymagania, surowe oceny i wewnętrznego krytyka, który pogania ją, musztruje i rozlicza. Nie potrafi odmówić – jest niewolnikiem przekonania, że musi wszystkiemu podołać, o każdego zadbać, zawsze być niezawodna.
Jak nie stać się siłaczką?
Bądź uważna na siebie i zadawaj sobie następujące pytania:
- Czy potrafię prosić o pomoc i ją przyjmować? Czy oceniam siebie źle, gdy potrzebuję pomocy?
- Na ile potrafię komunikować moje potrzeby i stawiać granice? Jeśli mam problem z odmawianiem, czy wynika to z potrzeby dbania o innych bardziej niż o siebie?
- Czy doskwiera mi przewlekłe zmęczenie, a nawet wyczerpanie? Czy i jak dbam o odpoczynek, relaks, regenerację?
- Czy potrafię zaakceptować coś, co jest wystarczająco dobre, czy dążę do perfekcji, chociaż wiele mnie to kosztuje?
- Na ile potrafię być dla siebie czuła, ciepła, wyrozumiała? Czy traktuję siebie tak, jak potraktowałabym bliską, ukochaną osobę w tej samej sytuacji?
Bycie silną to nie jest bycie „niezniszczalną”. Ogromna część naszej siły ma źródło w naszej wrażliwości, umiejętności odpuszczania, realnej oceny naszych możliwości i ograniczeń.
Uważam, że największą siłą jest świadomość siebie, która pozwala elastycznie korzystać z całego wachlarza naszej osobowości i zasobów. W zależności od sytuacji i możliwości, czasami Twoją siłą będzie nieustraszone działanie, zdecydowanie i zawalczenie o coś ważnego, a innym razem – poproszenie o pomoc, pozwolenie sobie na pobycie z uczuciami (na przykład smutkiem) czy świadome odmówienie czegoś, co mogłabyś zrobić, ale wiesz, że w tym momencie najwyższym wyrazem troski i miłości do siebie będzie odpoczynek.
Świetny artykuł !
Niestety kiedyś porównywałam się do takich kobiet, które..potrafią wszystko ogarnąć z dwójką małych dzieci u boku, a do tego pracować, gotować, trenować… przez to czułam się niewystarczająca, gorsza i miałam wrażenie, że to co ja robię to nie ma sensu bo robię za mało.
Dziś – jestem po terapii poznawczo-behawioralnej i takim kobietom właśnie Siłaczkom a nie silnym.. bardzo współczuję i namawiam żeby się sobie przyjrzały bo takie działanie na 100% Zosia Samosia nie prowadzi do niczego dobrego.
Pozdrawiam
Super, że przeszłaś taką drogę! Dziękuję za podzielenie się Twoim doświadczeniem. Zgadzam się – bycie siłaczką ma wysoką cenę. Na szczęście można z tym pracować. 🙂
Nazywam się Jowita i jestem uzależniona od bycia „siłaczka”….
I jak teraz mam się pozbyć tego nawyku?
Cześć, Jowita! Nie znając Ciebie, nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na to pytanie. Sposób pracy z tym tematem zależy w dużej mierze od tego, na ile jest to dla Ciebie problem na co dzień, jakie są jego źródła, w czym Ci bycie siłaczką przeszkadza. Jeżeli to duże utrudnienie w codziennym życiu i relacjach, to polecam Ci konsultację z psychoterapeutą. Mam też nadzieję, że moje materiały pomogą Ci lepiej zrozumieć ten temat (chociaż oczywiście psychoedukacja to nie terapia). Trzymam kciuki za Ciebie, pozdrawiam ciepło!
Dokładnie z tym problemem byłam ostatnio u psychologa. Czytając ten artykuł czułam, jakby był po prostu o mnie. Bardzo mądry artykuł, bardzo pomocne rady, natomiast teraz trzeba dużo siły, żeby wdrożyć to w życie. Dołączyłam do wyzwania „Kobieca odnowa Ewy Chodakowskiej”, jest to mój drugi dzień i z systematycznością chcę wdrażać wszystkie wskazówki. Nie będę wybiegać w przód, ale chętnie zostanę z tymi artykułami na dłużej. Dziękuję. 😉
Bożena, bardzo się cieszę, że artykuł jest dla Ciebie pomocny i życzę Ci dużo sił we wdrażaniu tych wskazówek w życie! Wiem, że to największe wyzwanie i mam nadzieję, że Ci się to uda. Super, że zostajesz na dłużej, rozgość się! 🙂 Powodzenia w wyzwaniu!