Nazywam się Marta Mizera.

Jestem psycholożką, psychoterapeutką i autorką kursów online.
Od 2013 r. uczę się profesjonalnie pomagać innym, a od 2017 pracuję jako terapeutka i nieustannie się szkolę. Chcesz poznać dokładnie moje wykształcenie?

Wiem, z czym się mierzysz.

Wiem, że żyjesz pełną piersią, odważnie sięgasz po to, czego pragniesz i radzisz sobie nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Znajomi patrzą na Ciebie z podziwem, powtarzając często, że ich inspirujesz. Potrafisz rozwiązać każdy kryzys i ugasić każdy pożar. Pomaganie innym – partnerowi, rodzinie, przyjaciołom, znajomym i nieznajomym przychodzi Ci naturalnie i jesteś w tym naprawdę dobra.
Jako silna kobieta masz wiele na głowie – karierę, życie rodzinne, swoje zainteresowania – ale potrafisz świetnie zarządzać swoimi licznymi obowiązkami. Nawet, jeżeli czasem wymaga to od Ciebie nie lada zręczności i prawdziwej żonglerki.
Wiem, że zarażasz innych swoją pasją i dobrą energią – i że robisz to w swoim niepowtarzalnym stylu. Ale wiem też, że i Ty (jak każdy) miewasz czasem gorsze dni, gdy na pierwszy plan wysuwa się napięcie, zmęczenie lub zniechęcenie.
Skąd to wiem?
Bo sama jestem silną kobietą. Z kilkoma dyplomami w kieszeni, satysfakcjonującą pracą psychoterapeutki, własnym biznesem online, udanym życiem osobistym i pasją do tańca w wolnym czasie. I doskonale wiem, jak wygląda ciemna strona kobiecej mocy.

Zaczyna się niewinnie.

Stopniowo, a później nagle, jak mówi bohater hemingwayowskiego opowiadania.
Czujesz trochę więcej zmęczenia, trochę więcej napięcia. Ale przecież zawsze dajesz radę i jesteś silna… Odpoczywasz więc chwilę, po czym lecisz dalej realizować te wszystkie wspaniałe rzeczy, których się podjęłaś.

Trwa to przez jakiś czas, ale Twoje ciało nie daje się oszukać i wkrótce wysyła Ci rachunek, który przychodzi niespodziewanie i zaskakuje Cię w nieodpowiednim momencie. Być może jest to silne przeziębienie, ostry ból kręgosłupa, nieznośny ból głowy lub gwałtowny spadek nastroju. I gdy przymusowo leżysz – zasmarkana, obolała lub przygnębiona, wyrwana ze swojej codziennej rutyny i tylu ważnych spraw – zdajesz sobie nagle sprawę z różnych rzeczy.

Z tego, jak bardzo jesteś zmęczona. Czujesz, jak Twoje ciało, w tak świetnej formie na co dzień, nagle zupełnie opada z sił. Najchętniej wszystko byś sobie odpuściła, ale boisz się, że gdy to zrobisz, wszystko się zawali. A Ty czułabyś się wtedy słaba, prawda?

Z tego, że czujesz się trochę samotna. Przyzwyczaiłaś się do myśli, że wszystko musisz robić sama. Tak wiele zależy tylko od Ciebie – nie ma nikogo, kto by Cię zastąpił. Widzisz, jak dużo osiągasz, ale czujesz też, że gdzieś głęboko w środku Ciebie czai się jakaś niezrozumiała pustka, jakby niedosyt; że czegoś Ci brakuje, coś się w Twoim życiu nie dopełnia.

Z tego, że całe życie zajmowałaś się – i zajmujesz – bliskimi. Lubisz to robić i zazwyczaj czerpiesz z tego radość, ale czasem Cię to zwyczajnie przytłacza. Pomagasz rodzinie, gdy pojawiają się problemy. Słuchasz wątpliwości przyjaciół i towarzyszysz im w ich dylematach.. Masz wrażenie, że holujesz na barkach cały świat.

W związku dajesz z siebie 100% – a często dużo więcej. Motywujesz swojego partnera do zmian i działania. Wykazujesz inicjatywę – wymyślasz, proponujesz, załatwiasz, organizujesz. Prosisz, pytasz, przypominasz. Jednak mimo tylu Twoich starań niewiele się zmienia i masz wrażenie, że partner nadal jest wycofany, a Ty czujesz się za wszystko odpowiedzialna… i coraz bardziej sfrustrowana.

Dźwigasz różne ciężary na swoich barkach za tyle osób… dla tylu osób… Nawet Twoja torba jest zawsze ciężka, bo jest w niej tyle rzeczy: portfel, klucze, okulary przeciwsłoneczne, krem, szminka, zdrowa przekąska, woda, notes z długopisem, chusteczki higieniczne i chusteczki nawilżane, ładowarka, leki przeciwbólowe, podpaski, plastry… I jeszcze książka do poczytania w wolnej chwili, której zazwyczaj nie znajdujesz w biegu. Bo zawsze jesteś gotowa komuś pomóc, coś naprawić, kogoś uratować… a potem poprawić szminkę i ruszyć dalej przed siebie. Tylko że to wszystko, czego inni mogą potrzebować jest bardzo ciężkie.

Życie silnych kobiet z zewnątrz wydaje się proste i łatwe. Jednak obie wiemy, że nasz wewnętrzny świat jest dużo bardziej złożony. Bo obok naszej siły, sprawczości, potencjału, talentów i kreatywności jest także stres, wątpliwości, zmęczenie, smutek, lęk i złość, a czasem nawet trochę samotności.

I wiesz co? Nie ma w tym nic złego.

Bez tego wszystkiego nie byłabyś sobą. Nie byłabyś tak wyjątkowa – w końcu nie ma na świecie drugiej osoby takiej jak Ty.
W rozwoju, pracy nad sobą – i w tej przestrzeni dla Ciebie – nie chodzi nie o to, żebyś była idealna.

Chodzi o to, żebyś żyła lekko, oddychała pełną piersią i szła przed siebie pewnym krokiem. Nie zawsze szybkim – czasem dużo wolniejszym, gdy tylko tego potrzebujesz. Z radością w sercu i malutką torebką na ramieniu.

Wiem, że to jest możliwe, bo sama przeszłam tę drogę. I tego samego pragnę dla Ciebie.